Mamed sam sobie zgotował ten los

Największa gala w historii KSW stała się faktem. W sobotę zakończyła się 39 Konfrontacja Sztuk Walk. Oprócz wyników sportowych szerokim echem odbiło się wygwizdanie Mameda Chalidowa, przez część widzów na PGE Narodowym. Wielu zapewne zrobiło to ponieważ widziała jako zwycięzcę Borysa Mańkowskiego. Inni ze względu na fakt, iż gwiazda polskiego mma jest muzułmaninem. I to do nich spróbuję się odnieść.

Jestem zdania, że sportowców powinno się oceniać za wyniki, a ich pochodzenie, kolor skóry, poglądy polityczne, czy religia to sprawa drugorzędna. Z tym że są sytuacje wokół których czasem ciężko przejść obojętnie. Uważam, że wyznanie Chalidowa było dla kibiców nieistotne, do czasu jego walki z Azizem Karaoglu.

Wówczas to okazało się, że naturalizowany Niemiec wychodził do ringu przy utworze nasheed „Na’am qatil”, pieśni wojowników ISIS. KSW zaliczyło sporą wpadkę. Jeszcze większą zaliczył Mamed, kiedy okazało się że czekając na wyjście do klatki nucił wspomniany hymn, a chwilę wcześniej uniósł palec do góry (tawheed) wykonując gest wiary w jednego Boga oraz walczących z niewiernymi.

To wszystko pozostawiło spory niesmak. Ciężko bowiem utożsamiać się z zawodnikiem, który przez swoje zachowanie daje do zrozumienia, iż utożsamia się z dżihadem. Chalidow po pojedynku z Azizem wydał oświadczenie, w którym zaprzeczył jakoby identyfikował się przesłaniem „Na’am qatil”, jednak smród pozostał. Nawet jeśli Mamed mówi prawdę, chciałbym w to wierzyć, to po obejrzeniu materiału video można odnieść wrażenie że jego poglądy mogą być zgoła odmienne.

Chalidow to świetny sportowiec. Sporo zawdzięcza Polakom, z kolei polscy kibice mma sporo zawdzięczają jemu. Przez długi czas był twarzą mieszanych sztuk walk nad Wisłą. Jestem przekonany, że gdyby nie wpadka sprzed starcia z Karaoglu, po sobotniej potyczce usłyszałby gromkie brawa zamiast gwizdów. Z jednej strony to co poza oktagonem nie powinno mieć znaczenia, powinien liczyć się wynik sportowy. Z drugiej jednak strony trudno się dziwić niektórym kibicom, że nie potrafią tolerować faceta, co do którego można domniemać że utożsamia się z walką z niewiernymi.

Jesteśmy dumnym narodem o chrześcijańskich tradycjach. Czasem ciężko nam przejść obojętnie obok sytuacji jak ta z KSW 35. Biorąc pod uwagę karierę Czeczena, na pewno nie zasłużył na gwizdy. Jeśli jednak spojrzymy tylko na niejasne zachowanie sprzed walki z Azizem, uważam że Mamed sam sobie zgotował ten los.

Dodaj komentarz